Oprocentowanie a rzeczywiste koszty kredytu

Codziennie słyszymy w telewizji reklamy poszczególnych produktów bankowych, reklamowane są głównie kredyty, które – według zapewnień osób reklamujących je – posiadają bardzo korzystne oprocentowanie, często słyszy się wręcz, że najniższe czy też najlepsze oprocentowanie na rynku. Podawana jest przy tym wysokość danego oprocentowania, zazwyczaj nie sięga ona 10 procent. Innym razem reklamowane są kredyty, zazwyczaj hipoteczne, gdzie jest podawane, że dany bank oferuje najniższą marżę na rynku (obecnie średnia wysokość takiej marży to od 1 do 2 procent). Przeciętny zjadacz chleba wierzy w to, zwłaszcza jak w reklamie występuje znana postać z filmu czy rozrywki, że dany produkt kredytowy posiada tylko takie koszty, a więc bardzo opłacalne jest wzięcie danego kredytu. Jeżeli idziemy następnie do banku i bez wnikania w dalsze koszty kredytu korzystamy z niego, możemy mocno się zdziwić, kiedy podliczymy sobie – już po otrzymaniu harmonogramu spłaty kredytu, że koszty jego otrzymania nie zawierają się w 7 czy 8 procentach, lecz sięgają na przykład 30 procent w skali toku. Dzieje się tak, ponieważ na rzeczywiste koszty kredytu poza jego nominalnym rocznym oprocentowaniem składają się jeszcze inne składniki, jak wspomniana już marża za udzielenie kredytu lub prowizja banku pobierana z tego samego tytułu. Kolejny koszt kredytu generowany jest przez jego ubezpieczenie, jeżeli oczywiście skorzystamy z takiej opcji, co często jest obowiązkowe, gdy ubezpieczenie jest niejako powiązane ściśle z danym kredytem i nie ma opcji zrezygnowania z niego.

Both comments and pings are currently closed.

Comments are closed.